Wstrząsająca historia oparta na faktach – „Szklany Zamek” Jeanette Walls
- Ola Paradowska
- 23 kwi 2023
- 3 minut(y) czytania
TW: patologia rodzinna, alkoholizm, napastowanie s*ksualne, głód.
Wyzwanie 2023 trwa. W tym miesiącu miałam przeczytać dziennik lub pamiętnik, który był oparty na faktach. Wybrałam Szklany Zamek Jeanette Walls i jego czytanie zajęło mi kilka tygodni. Dlaczego? Co sprawia, że ta książka jest doskonała, ale przy jej czytaniu ma się ochotę płakać, krzyczeć i rzucać przedmiotami? Dowiecie się tego z dzisiejszej recenzji.
Narratorką Szklanego Zamku jest nasza autorka – Jaenette. Przedstawia skąplikowaną sytuację swojej rodziny. Rex i Rose Mary Walls, ojciec i matka dziewczynki, mieli czwórkę dzieci, choć nie powinni mieć żadnych. Ekstrawagantcka Rose, malarka i nauczycielka, uważała, że od najmłodszych lat każdy powinien radzić sobie sam, nie przyjmowała też żadnych społecznych norm. Ojciec – wynalazca, alkoholik, hazardzista – w lepszych okresach uczył dzieci o świecie, przekazując im ważne wartości, w gorszych okresach – kradł pieniądze z rodzinnego budżetu i znikał na wiele dni. Dzieci skazane były na ubóstwo, ciągłe przeprowadzki i radzenie sobie samemu nawet w najgorszych sytuacjach. Narracja prowadzona jest z perspektywy dorosłej kobiety, gdy Jeanette uwolniła się z pod wpływu rodziców i wiodła w miarę stateczne życie. Nie wszystkim dzieciom Wallsów to się jednak udało.
Po tym opisie można by przypuszczać, że jest to typowa opowieść o patologicznej rodzinie. Wallsów różnią jednak dwie rzeczy. Po pierwsze: rodzice Jeanette są inteligentnymi, oczytanymi ludźmi. Powołują się oni na przeczytane książki, orientują w historii i polityce. Gdyby nie ich skrajna nieodpowiedzialność i zakłamanie, wiele teorii wpajanych dzieciom odniosłoby pozytywne skutki. Te dzieciaki są samodzielne, inteligentne i pewne siebie, bo rodzice słuchają ich i dają przestrzeń do rozwoju. Tym bardziej razi kontrast między ich zachowaniem, a słowami. Ojciec dzieci potrafi tłumaczyć im świat, odrabiać lekcje czy bronić, by już następnego dnia stanowić ich największe zagrożenie i niszczyć ich życie. Matka zaś czyta wiele książek i jest bardzo inteligentna, jednak potrafi zachowywać się jak małe dziecko, spędzać całe dnie w łóżku i podkradać dzieciom jedzenie. Wymieniam te zachowania, aby zarysować Wam kontrast między inteligencją, a skrajną nieodpowiedzialnością. Bardzo ciężko zrozumieć tych ludzi, bo wybrali sobie życie kompletnie nieprzystające do normalności. Autorka ukazuje nam ludzi zagubionych, którzy nie byli źli i nie nienawidzi się ich, ale ich zachowanie jest przyczyną ogromnego cierpienia dzieci.
Właśnie: drugim aspektem tej książki są dzieci. Dawno nie czytałam historii z tak świetnie wykreowanymi postaciami małoletnimi i z ich perspektywą. Dzięki temu, że jest to po części biografia autorki, kreuje ona niezwykle ciekawie małą Jeanette. Dziewczynka nie jest infantylizowana, mówi normalnym językiem, a jej zachowania wynikają z wpojonych wzorców. Zachowuje swoją dziecięcość, ale jest inteligentna, sprytna i zaradna. Tak samo jest z jej rodzeństwem – Brianem, Lori i Maureen – każdy z nich ma swój unikatowy charakter, który świetnie oddany jest na kartach książki. Te dzieciaki, coraz mocniej tracąc wiarę w swoich rodziców, zostają skazane na radzenie sobie same. Wychodzi im to różnie, acz właśnie te zmagania są najmocniejszym punktem książki. Szklany zamek nie ma wielkich zwrotów akcji, są małe, codzienne sprawy. A my tak lubimy te dzieciaki, że z bijącym sercem zastanawiamy się, jak zdobędą jedzenie lub się ogrzeją. Jak odegrają się na prześladowcach i co wymyślą, by wydostać się z biedy. Każdy sukces cieszy, każda porażka głęboko zasmuca. I dlatego właśnie chce się krzyczeć, płakać i rzucać przedmiotami – bo te wspaniałe dzieciaki mogły mieć całkiem normalne, szczęśliwe dzieciństwo, gdyby nie ich nieodpowiedzialni rodzice.
Co jednak ciekawe, ta powieść, mimo tematyki, jest opisana lekko, niezwykle malowniczo. Autorka ma ogromny talent i lekkie pióro, które sprawia, że piękno wybija się ponad powierzchnię, a zło staje się namacalne. Zdaję sobie sprawę, że to bardzo ciężka książka (sama na niej płakałam), acz uważam, że jest warta przeczytania. Dlaczego? Bo pokazuje jak nieodpowiedzialni rodzice mogą zniszczyć dzieciństwo. Bo uczy tego, że nie ma gorszych ludzi, są tylko gorsze warunki. I daje nadzieję, iż nawet z najgorszej sytuacji można wyjść i nie dać się zniszczyć.
Na koniec zostawiam Wam okładkę filmową (niestety, do samego filmu nie dotarłam, więc nie mogę go ocenić):
Comments