Ten głód jest... niesmaczny. Recenzja książki Chelsei G. Summers
- Ola Paradowska
- 23 mar 2024
- 4 minut(y) czytania
Rudowłosa piękność spogląda łakomie na mężczyznę. On myśli, że właśnie przydarzyła mu się świetna okazja. Że jego wieczór urozmaicą miłosne igraszki z dziką i chętną kobietą. Jego ego rośnie, a na twarzy pojawia się półuśmiech. On jeszcze nie wie, że pod ładną buzią kryje się głodna psychopatka. A on będzie jej daniem głównym.
Mroczne, ale pociągające
Ten krótki opis, który właśnie przeczytaliście to skrót pierwszej sceny Tego Głodu. I musicie przyznać, że jest w niej coś pociągającego. Zbrodnia i seks zdają się czymś niewłaściwym, to tematy tabu, których unikamy przy kuchennym stole, ale gdzieś w zaciszu naszych sypialni często się one pojawiają. Od kilku lat wychodzą na światło dzienne i coraz więcej osób mówi otwarcie o tym, co wzbudza w nas takie emocje. Podcasty true crime opisują szczegółowo coraz to nowe zbrodnie, a edukatorzy seksualni ukazują różne aspekty naszego pożądania. W tym wszystkim pojawia się też miejsce na kobiety, ich emocje, odczucia i różny sposób przedstawienia w mediach. Przykładem tego jest female rage, czyli kobieca wściekłość. W świecie, w którym to płeć piękna jest postrzegana jako ta bardziej emocjonalna, jest przyzwolenie tylko na pozytywne emocje lub elegancki smutek. Krzyk czy wściekłość sprowadza kobietę do „psychicznej baby” lub efektu komediowego. Współcześni autorzy walczą z tym, ukazując pełną paletę emocji w kobiecym wykonaniu. Ukazują, że my też możemy być wściekłe, rządne zemsty i napalone. Że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak mężczyźni – czyli nie zawsze jesteśmy dobre.
Wszystko co jest w tej książce odpowiada tym dzisiejszym trendom – jest zbrodnia, dużo seksu i female rage. Chelsea G. Summers stworzyła dzieło, które powinno się świetnie sprzedać, czyli odpowiedzieć na potrzeby odbiorców. Czy to się udało?
Mam wrażenie, że Ten Głód jest jakby niedoprawiony. Niczym danie, w którym zabrakło jednego, drobnego składnika. Jadalny, ale nie idealny.
Kuchenne rewolucje pewnej kanibalki
Mamy tutaj do czynienia z pamiętnikiem znanej krytyczki kulinarnej Dorothy, która opowiada nam o swoim życiu. Jest to życie wyjątkowe, bowiem kobieta, w momencie pisania tej historii, znajduje się w więzieniu, gdzie odsiaduje karę dożywocia. Sama chwali się nam, iż zabiła kilku mężczyzn i zjadła fragmenty ich ciał. Od początku tej opowieści zdajemy sobie sprawę, że jest to kobieta o psychopatycznym, egocentrycznym podejściu do życia, która uważa się za lepszą od reszty ludzi, choć nie ma do tego szczególnych podstaw. Odosobniona, wiedząc, że nigdy nie będzie już wolna, zaczyna snuć swoją pogmatwaną historię, w której nielinearnie przedstawione sceny mieszają się ze sobą.
I gdyby potraktować tę powieść jako rozrywkę (guilty plesure, choć dość mroczne) to można uznać Ten Głód za świetny. Zaskakuje swoją strukturą, bowiem narratorka w jednym akapicie potrafi opowiadać o swoim dzieciństwie, by w kolejnym przedstawiać krwawą scenę zbrodni. Co najlepsze, to się jakoś łączy i tworzy przedziwny potok, któremu łatwo dać się porwać. Sądzę, że wielu czytelników po prostu nie będzie mogło się oderwać od mrocznego świata Dorothy. Myślę też, że opisy jedzenia mogą dla wielu stanowić smaczny kąsek. Sposób w jaki Summers opisuje potrawy ma w sobie coś sensualnego i nie wiadomo, gdzie kończy się prawda, a zaczyna seksualna metafora. Do tego same zbrodnie mogą dostarczyć suspensu, bowiem nasza kanibalka poluje na swoich kochanków niczym pająk. Owija ich długo w sieć, by w ostatecznym momencie zadać cios.
Jeżeli tego właśnie oczekujecie po powieści, nie zawiedziecie się. Tym bardziej, że Dorothy wplata w swoją historię trochę wiedzy o kuchni, kilka przemyśleń i szczyptę humoru.
Trochę to niedoprawione
Osobiście zawiodłam się na tej książce. Zabrakło mi tego małego „czegoś”, które oddziela dobre danie od takiego sobie. Wiem, że technicznie ta książka jest dobra, ale nie mogę uznać jej za świetną.
Ta powieść ma dobre momenty. Gdy Dorothy musi stać się odrobinę bardziej ludzka (np. gdy choruje jej Mama) lub wtedy gdy całkiem się zatraca, jest postacią fascynującą. Jednakże na co dzień nie da się z nią wytrzymać. Wiem, że jej egocentryzm, brak szacunku do ludzi i poczucie wyższości było celowe. Wiem to, ale mam takie same odczucia, jak przy czytaniu Yellowface – chcę żeby ktoś zamknął ją w więzieniu i odebrał długopis. Żebym już nie musiała być z tą bohaterką, bo jest po prostu okropną osobą. Gdyby autorka dała nam więcej miejsca na poznanie innych postaci stanowiłoby to kontrast i pomagało w odbiorze. Jednak Ten Głód jest prowadzony narracją pierwszoosobową, więc dosłownie siedzimy w głowie psychopatki. Dla mnie to niestrawne.
Drugim zarzutem są dla mnie takie małe niedociągnięcia światotwórcze. Gdy Dorothy czegoś potrzebuje zawsze to dostaje. Przykład? W powieści jest ich mnóstwo, choć ukrytych. Kobieta ma na każdego haka, niczym policyjny szpieg albo FBI. Kobieta zawsze znajduje dogodną okazję, a świat zdaje się jej sprzyjać. Kobieta zawsze wymiguje się policji, choć jest przez nich przepytywana w każdej sprawie. Można powiedzieć, że jest psychopatką i narcyzem, a tacy ludzie są bezwzględni i bardzo dobrze grają emocjami. Ale nie można powiedzieć, że zwykła kobieta zrobiła to wszystko nie potykając się ani razu. Przeszkadzał mi ten idealny obraz. Wolę morderców, którzy dzięki inteligencji wymykają się z nawet najgorszych kłopotów. Nasza Dorothy prawie nie kłopotów, aż do ostatniego kochanka.
To co dla innych czytelników będzie zapewne stanowiło zaletę, dla mnie jest średnie. Motyw kanibalizmu i morderstw jest ciekawy, ale sam wywód narratorki mnie nużył. Szczególnie opisy dań, tak opiewane przez krytyków. Przyznam się bez bicia – jem bardzo prosto i polsko, nie wiem jak smakują te wszystkie wyszukane potrawy, które serwowała sobie nasza psychopatka. A jej seksualne opisy wcale nie pomogły mi w wyobrażaniu sobie tego.
Nie polecam Tego Głodu. Osobiście uważam go za średnio udany eksperyment. Jeżeli lubicie takie książki to myślę, że przypadnie Wam do gustu, ale dla mnie jest po prostu niesmaczna.
Comments