Tajemnicze światy Murakamiego- trylogia „1Q84 ”
- Ola Paradowska
- 23 maj 2022
- 4 minut(y) czytania
Najbardziej znany japoński pisarz

Na to hasło jest tylko jedna odpowiedź: Haruki Murakami. Ten siedemdziesięcio trzy letni pisarz z Kioto króluje i, moim zdaniem, jeszcze długo będzie królował w swojej kategorii.
Czemu? Cykl, o którym Wam dziś opowiem, może to wyjaśnić. Nie bez kozery między najczęściej wymienianymi powieściami tego autora znajduje się „1Q84”. To jeden z popisów Japończyka, który ukazuje całą paletę jego umiejętności.
O czym to jest?
To dobre pytanie! A tak naprawdę bardzo ciężkie. Książki Murakamiego są jak impresjonistyczne obrazy, jak muzyka klasyczna – chodzi o nastrój i kunszt, ciężko je ująć słowami. Jednak spróbuję.
Fabuła tej książki jest wręcz napakowana motywami, pytaniami i motywami, ale zawiera bardzo niewiele odpowiedzi. Ogólnie rzecz biorąc historia ta przedstawia trzy główne wątki – podróże między równoległymi wszechświatami, historię tajemniczej sekty oraz miłość między dwojgiem ludzi, którzy od lat się poszukują. Do tego dochodzi nadnaturalny wątek little people, przekręty w świecie wydawniczym, zabójstwa na zlecenie i człowiek–robak, który depcze po piętach naszych głównych bohaterów. Myślicie: „To bez sensu!”. I w przypadku każdego innego autora taka ilość dziwnych wątków obróciłaby historię w ruinę. To nie trzymałaby się przysłowiowej kupy, czytelnik byłby zgubiony lub znudzony. Ale Murakami potrafi sobie z tym poradzić.
Jak? Mam własną teorię na ten temat. Powieści tego autora wpisują się w tz. „realizm magiczny”. Jest to taki typ realizmu, który... nie ma być podobny do rzeczywistości. W książkach tego typu świat przedstawiony jest teoretycznie podobny do tego co znamy, ale niektóre zasady są zmienione. Legendy, mity, czy magia nie są niczym dziwnym, bardzo gładko wpisują się w reguły gry. Ryby spadające z nieba w „Kawce nad morzem”? Ktoś tam się zdziwił, napisali o tym w gazecie, ale szybko wszyscy przeszli do porządku dziennego. Przejście do innego świata? Bohaterka trochę się temu dziwi, ale bardzo szybko przechodzi do działania. Do tego dochodzi ograniczona emocjonalność postaci. Wszyscy oni są wyjątkowo spokojni, ułożeni, porządni – stereotypowo japońscy. Ta mieszanka sprawia, że dziwne wątki aż tak nie dziwią. Skoro bohaterowie je akceptują to czytelnik także.
W świecie Murakamiego panuje niezwykła atmosfera. Na każdym rogu można spotkać coś magicznego, zwykłe przedmioty mogą otwierać i zamykać wejście. Wszystko jest w jakiś sposób zaplanowane, przedziwnie połączone. Myślę, że poczujecie o co mi chodzi, gdy tylko sięgniecie po jedną z jego książek.

Bohaterowie i... bohaterki
Fabuła jest więc niezwykle typowa dla Murakamiego. A bohaterowie? Tutaj czekało mnie zaskoczenie. Autor odszedł od swoich stałych schematów i uczynił bohaterami Aomae i Tengo, ludzi młodych, pełnych nadziei i miłości. Jak cudownie było odkryć tą falę nowości! Zakochałam się w obojgu od pierwszego wejrzenia. Poprzez dokładne opisy czynów i myśli naszych protagonistów możemy się z nimi bardzo głęboko zżyć. Tym bardziej, że są to ludzie o pewnych celach, planach, marzeniach, które pogubiły się gdzieś w ich poplątanym życiu. Wiele razy zostali zranieni tak głęboko, że rany te nigdy się nie zabliźnią, są zawieszeni w codzienności, jakby na coś czekali. I „1Q84” to dla nich nowy początek. To zdecydowanie najciekawsze postaci w całej prozie Murakamiego (którą dotąd czytałam).
Ale nie tylko Tengo i Aomae są świetnie stworzonymi, naprawdę ciekawymi postaciami. Każda osoba pojawiająca się w powieści coś do niej wnosi, coś pokazuje. Nawet te, zdawać by się mogło poboczne, są czymś więcej niż pionkami, są postaciami z krwi i kości. Oczywiście w ramach wykreowanego świata.
Jedynym zastrzeżeniem, które mam ja (i kilka innych osób) jest deficyt żeńskich postaci. Na szczęście tutaj mamy ich kilka i to kilka silnych, twardych i samodzielnych babeczek. Tak trzymać Murakami!
Nastrój tej książki...
to coś wspaniałego. Dlaczego ,,coś''? Bo mój ograniczony słownik nie potrafi tego opisać. Poprzez bardzo wolne, skrupulatne budowanie postaci, miejsc, relacji, gdy już coś się wydarza to jest to Wydarzenie. Autor maluje słowami nastrój sceny. Nocny, opuszczony plac zabaw zimą? W jego opisach czuć wręcz chłód powietrza, spokój atmosfery, dotyk zimnej zjeżdżalni i zapach zimowego powietrza. Musiałam czasami odkładać tą książkę, by sobie przypomnieć, że wciąż jestem u siebie, tak niesamowicie wciągają te obrazy. Mają w sobie magię, przedziwną tęsknotę i spokój, którego nie znalazłam u żadnego innego autora. Z komentarzy, które widziałam, stwierdzam, że inni czytelnicy czują podobnie. Te książki są czymś więcej, wciągają do swojego świata jak najlepsza produkcja filmowa na kinowym ekranie. Po skończeniu ich trudno wrócić do prawdziwego życia.

Konkrety
Czy polecam zacząć od tej książki przygodę z Murakamim? Tak. Albo pokochacie ten świat tak jak ja albo się odbijecie. Nic jednak nie stracicie.
Która książka była najlepsza? Moim zdaniem część pierwsza trylogii jest najwspanialsza, potem trzecia, na końcu druga, trochę przegadana (jak większość środkowych części). Jedynka pokazuje to co u Harukiego kocham najbardziej – zwykłe życie, codzienność i przeszłość bohaterów. Nikt inny nie potrafi tego opisać tak krótko, ale w punkt.
Czy uważam, że to najlepsze książki tego autora? Co ciekawe... nie. Wciąż moim nieustającym faworytem jest „Norwegian Wood”, powieść kompletna. Ta plasuje się jednak w ścisłej trójce najlepszych jakie dotąd przeczytałam.
Podsumowując moją wypowiedź...
„1Q84” to świetna trylogia. A ten wpis to nie recenzja, a zachwyt wspaniałym malarstwem słowem. Twórczość Murakamiego porusza mnie tak, jak powinna poruszać sztuka, czyli łagodnie, ale niestrudzenie. A dobrem należy się dzielić – dlatego też głęboko ją polecam.
Comments