Co porusza martwych T. Kingfisher
- Ola Paradowska
- 22 paź 2024
- 3 minut(y) czytania
Wstęp
W poprzedniej recenzji omówiliśmy sobie starsze książki Kingfisher. Tak jak wiecie bardzo mi się podobały, więc z ciekawością przyjęłam fakt, iż kolejna jej powieść została przetłumaczona na nasz język. Jednak widząc opis fabuły zaczęłam się martwić. Dlaczego?
1) To moja pierwsza książka, w której spotkałam się z użyciem zaimków innych niż on/ona. Dzięki studiom trochę wiedziałam o neutratywach, ale obawiałam się, że będzie mi ciężko przebrnąć przez tą formę. A w Co porusza martwych jest tego dużo i ciągle, bo narracja jest pierwszoosobowa.
2) Uwielbiam Poego (co możecie wiedzieć z recenzji, w której omawiałam jego twórczość) jednak nie jestem fanką opowiadania Upadek Domu Uscherów. Uważam, że są lepsze historie tego autora i można je w ciekawy sposób przetworzyć. Jednak w ostatnich latach wychodzi sporo retellingów Upadku i nowa powieść Kingfiher także nim jest. To także mnie odrzucało od tej książki. Co nowego można napisać o tak oklepanej fabule?
Mimo tych obaw zabrałam się za czytanie i skonfrontowałam z moimi uprzedzeniami.
Dukaizmy
Główną osobą bohaterską naszej historii jest Aleks Easton, emerytowany żołnierz. Dość szybko dowiadujemy się, że w świecie przedstawionym żołnierze w jego kraju mianują się specjalnymi zaimkami - ka/kan, niezależnie od płci. To honorowy zaimek, który pokazuje rangę i skłania do szacunku.
To świetny zabieg autorki. Uważam, że właśnie takie rzeczy doskonale budują świat przedstawiony. Oczywiście, że Aleks mogło być po prostu niebinarne, ale w fantastyce twórca ma okazję zaszaleć. Dlaczego więc nie stworzyć krainy, w której żołnierze będą wynoszeni do wyższej rangi przez zaimki? To ciekawie charakteryzuje tę kulturę. Dlaczego nie stworzyć równościowego wojska? Sama bardzo popieram takie pomysły, bo każdy chce walczyć za swój kraj, niezależnie od płci.
Dzięki reprezentacji wiele osób będzie mogło się utożsamić z naszym Aleks. Osoby niebinarne dostają niewiele podobnych do siebie bohaterów (tak jak pisałam – to moje pierwsze starcie z dukaizmami, mimo setek przeczytanych książek). Myślę, że to bardzo ważne i cieszę się z decyzji Sine Qua non.
Przejdźmy jednak do najważniejszej kwestii – czy zwykły czytelnik zrozumie i da radę przeczytać tę powieść? Tak. Zrozumie i da radę. Osobiście te zaimki nie sprawiały mi większych problemów. Przez pierwsze pół godziny audiobooka przyzwyczajałam się do nich, ale później traktowałam je już jak naturalną część historii. Co ciekawe różni bohaterowie używają innych zaimków do określania Aleks – niektórzy rozumieją jej kulturę i posługują się ka/kan, inni określają ją w formie żeńskiej. To też kwestia przyzwyczajenia. W tak prostej, pierwszoosobowej narracji łatwo się odnaleźć, a czytanie nie powinno Wam sprawić większych trudności. Jeżeli jednak nie będziecie czegoś pewni podrzucam artykuł, który znalazłam: https://pl.everybodywiki.com/Dukaizmy
Treść
Co porusza martwych to krótki, zaledwie dwustustronnicowy retelling. Z oryginalnego opowiadania pozostaje trzon – Aleks przyjeżdża do domu rodziny Usherów, ponieważ Madeline Usher jest umierająca. Rodzeństwo Usherów i Aleks kiedyś się przyjaźnili, więc nasz żołnierz z przestrachem odkrywa, że ich dwóch pogrążony jest w nędzy, a Usherowie wyglądają na bardzo chorych. Jakie mroczne tajemnice skrywa ta rodzina i ich dworzyszcze? To właśnie clou całej historii.
Przez dłuższy czas ta opowieść wygląda bardzo podobnie do oryginału. Uprzedzam, że niecierpliwi czytelnicy mogą się znudzić, bo przez dłuższy czas Aleks poznaje dwór i osoby, które w nim są. Nie dzieje się nic wielkiego. Kingfisher, co prawda, rzuca wskazówki, ale ja nie domyśliłam się tego, co miało się wydarzyć. Dopiero później zaczyna się dziać i wtedy akcja nie zwalnia do samego końca.
Gdy myślę o tym już po lekturze to zakończenie jest dość przewidywalne. Myślę, że nie jeden z Was domyśli się na czym polega intryga. Wiem jednak, że to nie zniszczy Wam zabawy. Bowiem bohaterowie tego utworu to kolejna dziwna drużyna Kingfisher, które tak uwielbiam. Mamy tu panią, która zna się na grzybach jak nikt inny, mamy Amerykanina (którego amerykańskość jest powodem kpin), starego wojaka i naszu Aleks. Mama bardzo mało czasu na poznanie tych bohaterów, ale osobiście zdążyłam ich polubić. Pomogła w tym pierwszoosobowa narracja pełna sarkazmu i okraszona wspomieniami.
Wszystkich fanów horroru muszę jednak zasmucić – ta książka jest nastrojowa, ale nie straszna. To bardziej thiller osadzony z alternatywnej, trochę fantastycznej rzeczywistości. Osobiście bardzo się wciągnęłam, polubiłam bohaterów i nieźle zaskoczyłam. Nigdy wcześniej nie dowiedziałam się aż tyle o grzybach.
Z niecierpliwością będę czekała na kolejną książkę tej autorki, bo to moje odkrycie 2024 roku.
Podsumowanie
To kolejny z kolei retelling Upadku domu Uscherów – to nic nowego ani odkrywczego. Sama realizacja Kingfisher jest ciekawa, ale wolałabym żeby zajęła się innym opowiadaniem.
Dukaizmy – bardzo ciekawe, świetne wykorzystanie, podporządkowane budowie tego świata. Nie dość, że to plus dla osób niebinarnych to jeszcze wprowadza taką równościową nutę.
Fabuła jest ciekawa, choć częściowo przewidywalna. Krótka, zwięzła, z niezłym klimatem. Nie jest to typowy ''straszny horror''.
Bohaterów da się lubić, choć mają mało miejsca, by ich poznać.
Można się wiele dowiedzieć o grzybach.
Comments