top of page

Wszystkie odcienie Draculi- nowy serial a klasyczna powieść.

Zaktualizowano: 2 sie 2023

~♥~


Jeżeli w ogóle chcemy mówić o Draculi to musimy sobie najpierw dobrze uświadomić jak ważny wpływ miała ta powieść na dzieje wampirów.


W słowiańskich wierzeniach wampir miał wiele imion mni. upiór, martwiec i wąpierz. Co ciekawe nazywano je też strzygami (Panie Sapkowski ja wiem, że Pan się wzorował :D )

Była to demoniczna istota, wynaturzona i zwyczajnie paskudna, która mogła jedynie straszyć, ale też wypijać krew, zabijać i zjadać ludzkie ciało.

Ponoć to Judasz, jako zdrajca Jezusa, miał być przodkiem tych upiorów. Dlatego właśnie bały się one srebra przez wspomnienie zdradzieckich srebrników oraz dało się je zabić osikowym kołkiem, bo to ponoć na tym właśnie drzewie powiesił się apostoł.

Słowiańskie upiory miały rumiane policzki, nie miały kłów i były czarnowłose. Inne podania głoszą, że miały one dwa rzędy zębów, były łyse i potrafiły latać.  Wąpierze ubrane były niechlujnie, bił od nich grobowy fetor.


Jak więc te brzydkie kreatury przemieniły się w arystokratycznego Hrabiego?


To wszystko przez Brama Stokera, autora powieści Dracula. Nie była to pierwsza historia opowiadająca o krwiopijcy, ale na pewno najbardziej znana.

Irlandzki pisarz zmienił wizję ludów słowiańskich osadzając potwora w wielkim zamku i przedstawiając go jako intrygującą i zagadkową postać, wcale nie pozytywną. Jednakże Hrabia, mimo, że kieruje się pierwotnymi instynktami, potrafi być błyskotliwy, inteligentny i władczy.


I ta właśnie wizja wampirzego antagonisty zawładnęła sercami milionów. Filmów o tym tytule było co najmniej osiemnaście, a znana postać pojawiała się nawet w bajkach np. w Hotelu Transylwania. Dracula bywał potworny, całkiem zwyczajny, olśniewająco piękny, ale zawsze niezwykle intrygujący.

To na jego podstawie inni twórcy stworzyli całe klany bardziej lub mniej przypominających oryginał krwiopijców. Nadano wampirom niezwykłe i nadprzyrodzone cechy, aż w końcu fantastyka nie mogła obejść się bez tych niezwykłych stworzeń.


A to wszystko zaczęło się od Hrabiego Draculi. Niesamowite, prawda? ☺

ree
Wszystkie zdjęcia z bloga są robione przeze mnie (lub moich dzielnych fotografów). Zapraszam na instagrama po więcej

~♥~


Zacznijmy więc od tej, słynnej już, powieści Brama Stokera.

Dracula na początku opowiada o losach Jonathana Harkera, prawnika, który wybiera się w podróż do Transylwanii, by sfinalizować z bogatym klientem zakup posiadłości w Londynie. Oczywiście, klientem tym jest Hrabia Dracula. Młody prawnik nie zdaje sobie sprawy w co się wplątał aż do pewnego mrocznego odkrycia...

Zapewne znacie już tą fabułę, powtarzaną wielokrotnie w różnych ekranizacjach. Muszę jednak powiedzieć, że klasyczna powieść mi osobiście podobała się... średnio.


Wynika to z kilku rzeczy.


Czuję niedosyt. Wiem, że kiedyś autorzy nie zwracali takiej uwagi na psychologizację postaci czy sposób prowadzenia narracji, ale mi, jako współczesnemu czytelnikowi, czegoś brakuje. Możliwe, że lepiej „starzał by” się nasz Drakula gdyby powieść ta była spisana ze strony trzecioosobowego narratora, obiektywnego i skupionego na barwnych opisach. Niestety, relacja składa się z listów i wpisów do dziennika, co nie pozwala w pełni rozwinąć się postaciom.

Historia od pewnego momentu pędzi na złamanie karku i nie jesteśmy w stanie współczuć ani zżyć się z żadnym z bohaterów, bo następuje koniec. Może za wiele wymagam od XIX wiecznej powieści, ale popkultura przyzwyczaiła mnie do innej literatury i, niestety, przechodząc przez to sito Dracula wypada blado.

Jednak, to musi paść- sama fabuła jest zaskakująca. Szkielet jest naprawdę ciekawy i daje pole wyobraźni.


Twórcy nowego Draculi pobawili się powieścią i stworzyli coś niesamowitego.


Trzyodcinkowy serial ukazuje trzy historie, które ściśle się łączą, ale w obrębie odcinka też tworzą całość.

Pierwszy, z czego zdacie sobie sprawę bardzo szybko, najbardziej przypomina historię przedstawioną w książce. Ale czy na pewno? ☺

Myślę, że bez przeczytania powieści nie wyłapałabym wszystkich smaczków i nawiązań, a jest ich tutaj od groma. Bez tego jednak także można czerpać przyjemność z oglądania- i to jaką!

Te same postaci co w książce tutaj zostały rozbudowane. Psychologizacja nie jest wielka, ale wystarczająca, by zrozumieć motywy działania i emocje bohaterów. Ekspozycja też jest zadziwiająco nienachalna- może taka być, bo my wiemy kim jest Dracula, znamy jego słabe i mocne strony.

To wyeksploatowanie, które przeszkadza innym twórcom tworzyć coś kreatywnego o tak ''przemielonym'' temacie, jakim jest Drakula, Netflixowi pozwoliło zabawić się z naszymi oczekiwaniami i domysłami.

Zdjęcia są naprawdę ładne i klimatyczne, dobrze operuje się tu półmrokiem i światłem świec, co na pewno było ciężkie w starym zamku i klasztorze. Szczególnie pozytywnie wybijają się sceny żywcem zaczerpnięte z powieści, które nakręcono w nowoczesny sposób i rozbudowano.

A szczególnie te, które mają nas przestraszyć- to jump scary, ale, jak dla mnie, choć przewidywalne, to naprawdę niezłe.

Co dziwne, zabawna strona serialu i nutka romantyzmu także znajduje tu swoje miejsce. Rozbija to ciężki klimat, ale wyjątkowo pasuje i wzbudza emocje, bo jest niespodziewane.


Najsilniejszym punktem tego odcinka (i kolejnych) jest Siostra Agatha van Helsing.


I tak, moi sprytni czytelnicy, już czują nawiązanie. W klasycznej powieści pojawia się jeden van Helsing- uczony z Amsterdamu, wyjątkowo bystry i inteligentny, który to pierwszy orientuje się kim jest Dracula. To, że twórcy, uczynili van Helsinga kobietą i to zakonnicą to był strzał w dziesiątkę.

Agatha jest świetnie napisaną postacią. Jest bystra, bezpośrednia i inteligentna. Myśli nieszablonowo, wychodzi poza schemat i nie cofnie się przed niczym by osiągnąć cel. Dba przy tym o innych, potrafi panować nad sytuacją. Niezależnie co się dzieje zachowuje się jakby to wszystko było jej wielkim planem. Potrafi odpowiedzieć takim tekstem, że osobiście głośno się śmiałam lub myślałam ''ale pyskata!'' i uśmiechałam złośliwie.

Jej relacja z Drakulą to coś niesamowitego. Pamiętacie może Milczenie Owiec?Bardzo kojarzyła mi się ta para właśnie z naszym krwiopijcą i Agathą. (Jeżeli się nie mylę to wizualnie kilka scen bezpośrednio nawiązuje do ''Milczenia'') Dracula inaczej traktuje bystrą kobietę dlatego też zdradza jej pewne fakty i swoje myśli. Agatha zaczyna go rozumieć lepiej niż ktokolwiek inny. Ta para, gdy jest razem na ekranie, przyćmiewa wszystkich i, jak dla mnie, dobór aktorów wypadł po prostu idealnie.

Ta niezdrowa chemia buduje się tak krótko, a jest tak piorunująco dobra.


Muszę jednak też ponarzekać.


Bo tak jak aktorzy i scenarzysta dali z siebie wszystko to reszta odrobinkę mniej.

Nie wyzbyto się tego częstego kiczu, który ciągnie się za motywem wampirów już od bardzo dawna (a widoczny jest szczególnie w Zmierzchu). Zamek jest odrobinę przekombinowany i tandetny. Skoro zabawiono się konwencją można było wynająć też jakąś piękną, starodawną rezydencję, bo co widzimy w serialu kompletnie nie pasuje mi do tego kim jest przedstawiony tam Dracula. Tym bardziej, że później widzimy go w innym domu i nie jest to na pewno taka waląca się rudera, jak jego pierwszy zamek.

Ale to szczegół, który, zapewne, przeszkadza tylko mi.

Większym problemem są efekty specjalne. Tak, jak w dalszych odcinkach, są one bardzo dobre lub na tyle dobre, bym nie miała się do czego przyczepić, w pierwszym odcinku coś wyjątkowo poszło nie tak. Czasem krzywiłam się wręcz z niezadowolenia, bo fajną i ciekawą scenę psuły jakieś niedopracowane brzydactwa czy zwykłe pominięcia, które niestety wyglądają super kiczowato. Charakteryzacja postaci jest taka sobie, zależy kto co lubi, najgorsze są efekty w pełni wygenerowane komputerowo. To przez brak pieniędzy czy ktoś się nie postarał? Nie wiem, ale to psuje efekt.

Dalej jest tylko lepiej.


Drugi odcinek bardzo mnie zaskoczył. To przełożenie kolejnych klasycznych motywów z nieprzewidywalnym końcem.

Twórcy zabawili się tu koncepcją rodem z powieści Agathy Christie (coś w stylu ''Morderstwa w Orient Expresie''), ale trochę odwracają standardowe zakończenie. Nie spodziewałam się go, więc całkowicie mnie ono satysfakcjonuje.

Choć ten odcinek może się niektórym dłużyć to warto oglądać go w skupieniu, bo jest naprawdę ważny, choć nie sprawia takiego wrażenia.

Nie mogę dużo o nim powiedzieć, bo nie chcę nikomu zniszczyć zabawy.

Ale tak jak relacja z Agathą znów jest najsilniejszym punktem to efekty specjalne nadal nie są satysfakcjonujące.

W tym odcinku widzimy bowiem jak Dracula pije krew i znów wdziera się tu pewien kicz. Mieści się to w ramach konwencji, ale, jak dla mnie, wygląda to słabo i często wydawało mi się, że jest anatomicznie niewykonalne (choć to musiałby stwierdzić ktoś o większej wiedzy medycznej).

Jednak ostatnie minuty są tak satysfakcjonujące, że mogę przymknąć na to oko.


Zbliżamy się do końca.

W ostatnim odcinku, jak zapewne wiecie, Drakula znajduje się we współczesnym świecie. Wielu fanów to oburzyło lub oceniają ten odcinek jako najsłabszy i niepasujący.


Jednakże i tu twórcy mieli pewien pomysł, którym się zabawili.


Posprawdzałam trochę i, w komentarzach jeden z fanów wytłumaczył, do czego mógł odnosić się ten koncept. Była bowiem w Brytyjskiej telewizji dość znana komedia, gdzie 500-letni Hrabia Dracula żyje w teraźniejszym świecie razem ze swoim prawnikiem. Fabuła skupiała się na postrzeganiu przez wampira nowoczesnego świata.

Jest to więc nawiązanie, a nie luźny pomysł twórców.


Wiele humorystycznych wstawek także wynika z tego przeniesienia do teraźniejszości. Dracula piszący e-mile? Drakula na tinderze?

Widać, że aktorzy świetnie bawili się na planie dzięki czemu i my możemy śmiać się z genialnych żartów sytuacyjnych.


I jeszcze jedno do obrony ostatniego odcinka: przedstawia się nam wyjątkowo głęboką historię. Gdy myślę o tym już na chłodno wiele ważnych kwestii zostaje poruszonych gdzieś w międzyczasie i uważanego widza skłania do myślenia.

Piękno, które przeminie i nie zostanie nic poza nim? Życie, przepełnione imprezami i przygodnym seksem, który ma zastąpić pustkę w środku? Miłość, która jest zakochana w powierzchowności i nie chce sięgać głębiej?


Tak, znajdziecie to w tym serialu. Osobiście nie spodziewałam się poruszenia takich kwestii w serialu o wampirze.


Ale to właśnie silna strona twórców.

Bawią się, grają z oczekiwaniami, mrugają oczkiem do uważniejszego widza. Nawiązują do znanych dzieł, czasem bezpośrednio, a czasem tylko luźnym skojarzeniem. Widać w tym głębokie zaangażowanie i perfekcję w budowie tych nawiązań.

Bohaterowie są ciekawi, szczególnie Drakula i Agatha błyszczą jak dwa duże diamenty na środku pierścienia otoczeni mniejszymi diamencikami.


Muszę szczerze przyznać, że to chyba jeden z lepszych seriali o wampirze jaki w życiu widziałam. Nie uniknięto kilku błędów i kiczu w kilku scenach, ale cała reszta świetnie to rekompensuje.


Co tu dużo mówić- lećcie oglądać Draculę :D Na pewno chętnie spędzi z Wami ten walentynkowy wieczór.


~♥~



 
 
 

Comments


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Facebook
  • Instagram

©2019 by Bezkrytyczne Recenzje. Proudly created with Wix.com

bottom of page