top of page

„Wiedza to władza, Clark”- czyli o Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes

Zaktualizowano: 3 sie 2023

„Co robisz, jeśli chcesz uszczęśliwić osobę, którą kochasz, ale wiesz, że to złamie twoje serce?

Jest wiele rzeczy, które wie ekscentryczna dwudziestosześciolatka Lou Clark. Wie, ile kroków dzieli przystanek autobusowy od jej domu. Wie, że lubi pracować w kawiarni Bułka z Masłem i chyba nie kocha swojego chłopaka Patricka.

Lou jednak nie wie jednak, że za chwilę straci pracę i zostanie opiekunką młodego, bogatego bankiera, którego losy całkowicie zmieniły się na skutek tragicznego zdarzenia sprzed dwóch lat.

Will Traynor wie, że wypadek motocyklowy odebrał mu chęci do życia. Wszystko wydaje mu się teraz błahe i pozbawione kolorów. Wie też, w jaki sposób to przerwać. Nie ma jednak pojęcia, że znajomość z Lou wywróci jego świat do góry nogami i odmieni ich oboje na zawsze.”*



ree
Jak Wam się podoba? Chcecie więcej moich rysunków?


O tej książce, a później filmie, opartym na jej podstawie, swego czasu było bardzo głośno. Okładka krzyczy „Bestseller <<New York Timesa>>”, a później zapewnia, że jest to „Najpiękniejsza historia miłosna ostatnich lat!”. Nie mówiąc już o tym, że na świecie sprzedano ponad 6 milionów egzemplarzy w przeróżnych językach. Pierwszym co widzimy jest piękne zdjęcie z filmu, gdzie Emilia Clarke uśmiecha się olśniewająco do Sama Califina.

Możecie więc sobie wyobrazić, że moje oczekiwania były dość duże. Czy ta książka je spełniła? A może była całkiem inna niż można było się spodziewać?

Porozmawiajmy dziś o Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes.


1. Lepsza wersja Nietykalnych?


Z tylnej okładki książki tak naprawdę niewiele dowiadujemy się o historii. Uważam nawet, że można to było napisać inaczej, by lepiej oddawało faktyczną fabułę, rozumiem jednak zamysł. Bowiem wszystko, na pierwszy rzut oka, wskazuje, że mamy do czynienia z romansem.Osobiście jednak nie mogę się z tym do końca zgodzić. Bo romans oczywiście występuje. To dość wiadome i przewidywalne już od wczesnych faz książki. Główna bohaterka, Lou Clark, niezbyt dogaduje się ze swoim chłopakiem, który nie widzi świata poza bieganiem. A na horyzoncie pojawia się młody, przystojny i cholernie inteligentny facet, którego zaczyna być opiekunką. Chemię między nimi dość szybko da się wyczuć i opisać.


Nie uważam jednak, by to ten romans był najważniejszą częścią książki.


Dla mnie zasadniczą częścią Zanim się pojawiłeś jest zmiana. Proces. Wydostawanie się z pewnych, narzuconych norm lub nieumiejętność zaakceptowania ich. Jest tu bowiem opisany czas „zanim pojawił się” Will – nudne i dość samotne życie głównej bohaterki. Ona sama tak by go nie opisała, ale czytelnik zauważy ten marazm jej codziennego życia. Życia tak podobnego do życia każdego z nas. Te same nawyki – praca, dom, obowiązki. Te same relacje – trwanie przy sobie, choć uczucie wygasło, bo tak jest wygodnie i po co to zmieniać. Te same marzenia, które trzeba zepchnąć na dalszy plan, przez sprawy rodzinne i własne zabieganie. Życie Lou Clark „zanim pojawia się” Will jest więc zwyczajne. Takie, jakie mogą prowadzić ludzie na całym świecie.

Ale, akurat ona niezwykle go nie wykorzystuje. Egzystuje, a nie żyje.

Na początku, muszę przyznać, że bohaterka ta może zdawać się nieznośna, rozkapryszona i trochę naiwna. Jednak ma to swoją przyczynę. Autorka zmusza nas do pomyślenia- czy Ty nie jesteś taką osobą? Czy Twoje życie Cię satysfakcjonuje? Czy nie robisz rzeczy, bo myślisz że musisz?

I wielu na tym etapie nie widzi w takim życiu nic złego. Osobiście też nie widziałam. Ale wtedy pojawia się on. Will ma porażenie czterokończynowe. Od szyi w dół jest sparaliżowany. Bywa ironiczny, niegrzeczny, ale też chamski i bezpośredni. Nienawidzi tego w jakiej sytuacji się znalazł i swoją frustrację wyładowuje na innych. Z tego opisu wyłania się ktoś łudząco podobny do Phillippe z Nietykalnych.


I to nie jedyne podobieństwo. Bo Will jak i Philippe całkowicie zmieniają życie swoich pielęgniarzy.


Clark wnosi coś do świata Willa, a on coś do jej. Ona jest jak promień słońca – jasna, wesoła, z dziwnym gustem modowym i mnóstwem dobra w sobie. Nie traktuje go jak niepełnosprawnego, ale jak zdrowego, inteligentnego faceta. A tego właśnie potrzebuje Will. On zaś zaś zmusza ją do rozwoju. Powoli widzimy jak Lou zaczyna oglądać inne filmy. Czytać książki (bo wcześniej robiła to bardzo rzadko). Jak jadą na koncert muzyki klasycznej i dziewczyna nie może wyjść z podziwu nad niesamowitością tego wydarzenia. Jak on pokazuje jej wiele innych rzeczy, które chcę żebyście sami odkryli razem z Panną Clark.

Autorka powoli ukazuje jak tamto życie przestaje dziewczynie wystarczać.

Jej małe miasteczko zaczyna być za ciasne. Jej dom, w którym jest niedoceniana i jej związek, w którym nie ma już uczucia – wszystko się kurczy, bo okazuje się, że świat jest dużo większy niż sobie wyobrażała.


I to jest ten punkt, który czyni Zanim się pojawiłeś jeszcze lepszym od Nietykalnych.


Bo w klasyku z 2011 roku Driss się rozwija. Zmienia. Ale jest to rozwój dużo mniejszy niż Clark. Ciężej się też utożsamić w tym bohaterem- niewielu z nas ma takie problemy jak on.

A Panna Lou Clark może mieszkać za Twoim rogiem. Może być sąsiadką, sklepikarką i nauczycielką. Nawet może być teraz w Twoim pokoju, a nocą- spać w Twoim łóżku.


ree

2. Czysta rzeka narracji


Nie chcę zdradzać Wam za dużo. To zniszczyłoby przyjemność z czytania tej książki.

A mimo tematu, który w pewnym momencie robi się naprawdę ciężki i nieprzyjemny, dzieło to jest napisane wyjątkowo przyjemnie.

Zaskakują bowiem opisy. Czasem autorka raczy nas językiem pięknym, poetyckim wręcz. Opisuje tak cudownie pewne krajobrazy i tak subtelnie emocje, że staje się to doświadczeniem na najwyższym poziomie. Kompletnie nie spodziewałam się takiego języka w tej pozycji i jestem pozytywnie zaskoczona.

Jednak nie jest tak, że ciężko zrozumieć o co chodzi. W większości sytuacji bohaterom towarzyszy język prosty, całkowicie zrozumiały, acz dalej przyjemny. To bardzo pomocne i niezwykle dobrze wpływa na odbiór książki.

Nie zdziwiłabym się gdyby była to najlepiej napisana książka, którą przeczytam w tym roku. A dopiero się zaczął.

Bo historia i narracja sprawiają, że nie mogłam się od niej oderwać. Nie zawsze było przyjemnie- przygotujcie się na mocne, ostre emocje, od wściekłości po wszechogarniający smutek- ale nadal nie mogłam przestać.

Wszystko składa się tu bowiem w jeden obraz, wszystko do siebie pasuje.

I nic nie jest tak jednowymiarowe jak mogłoby się wydawać.


3. „Wiedza to władza, Clark”


Często zdarza mi się powiedzieć ''To książka dla wszystkich!''. Tym razem tak nie powiem, nawet nie próbuję.

Tematy podjęte na pewnym etapie tej historii będą dla niektórych nie do przejścia.

I to jest zrozumiałe. Każdy ma swoją historię i przekonania, którymi się kieruje. Niektórzy zobaczą w tym tylko wzruszający romans. Nic więcej.

Tego nie zmienię.

Jednak „wiedza to władza” moi drodzy. Wiedza to władza. Więc zachęcam i polecam się dokształcać.

Bo dla mnie ta powieść to ogromna dawka motywacji. Tak, pojawił się i smutek, ale osobiście skupiłam się bardziej na tym co chciał przekazać Will.


To, że rozwój jest ogromnie ważny. Że nie można marnować swoich pasji i talentów. Że egzystencja to nie życie. Że trzeba wychodzić ze swojej strefy komfortu. Raz za razem. Tylko wtedy odkryjesz kim tak naprawdę jesteś.


I z tą refleksją Was zostawiam.


_______________________________

*Opis na tylnej okładce



ree

 
 
 

Komentarze


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Facebook
  • Instagram

©2019 by Bezkrytyczne Recenzje. Proudly created with Wix.com

bottom of page