''W- Two Worlds'' – recenzja
- Ola Paradowska
- 3 sty 2022
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 9 sty 2022

Nie samą dramą człowiek żyje. Po miesiącach serwowania sobie naprawdę mrocznych, wyciskających łzy z oczu, produkcji zapragnęłam czegoś lżejszego. I okazało się, że trafiłam z deszczu pod rynnę.
Ale po kolei. O czym opowiada ta produkcja? ''W- Two Worlds'' to południowokoreański serial telewizyjny wydany w 2016 roku. Opowiada historię Oh Yeon-joo, młodej lekarki. Jej ojciec jest autorem najpopularniejszego komiksu w Korei- ''W''. Główny bohater tego komiksu, Kang Chul, został wrobiony w morderstwo swojej rodziny i teraz szuka zemsty. Pewnego dnia Oh Yeon-joo zostaje wciągnięta do świata komiksu oraz ratuje Kang Chula. To ma zmienić jej życie już na zawsze.
Podróż między światami, czy to komiksu, czy równoległą rzeczywistością, to motyw znany. Powiedziałabym nawet, że oklepany. Można jednak wyciągnąć z niego wiele, co twórcom się udaje. Czas działa tu w naprawdę ciekawy sposób, całkiem inaczej niż w naszej rzeczywistości. Bohaterowie, którzy zakończą swoją misję, znikają. A gdy główny bohater dowiaduje się prawdy dzieje się coś naprawdę złego.
Twórcy wykorzystują te wątki. Różne zmienne wciąż zadziwiają i nie pozwalają widzowi przyzwyczaić się do zastanego porządku. Zdaje się, że dana sytuacja może być rozwiązana, jednak pojawia się zmienna i niweczy plany. To sprawia, że widz cały czas jest w napięciu, szuka odpowiedzi, zastanawia się co by zrobił. Na pewno nie można się na tym serialu nudzić, bo zwrot akcji goni kolejny zwrot. W parę minut wszystko może ulec zmianie.
To czasem plus, czasem minus. Do pewnego momentu bawiłam się doskonale śledząc poczynania bohaterów. Ich głównym celem jest zakończenie komiksu szczęśliwie. Po kolejnej próbie, gdy im się nie udaje, to staje się męczące. Widz ma ochotę krzyczeć: ''Przestańcie się nad nimi znęcać! Dajcie im szczęśliwe zakończenie! Dość!''. To nie jest satysfakcjonujące, czy nawet potrzebne. W pewnych momentach powiedziałabym nawet, że wkradają się nielogiczności. Mam wrażenie, że twórcy robili to bardziej aby wywoływać szok, a nie, by stworzyć spójną historię. I to boli, szczególnie pod koniec, gdy wszystko się sypie.
Ale o tym za chwilę. Bo sama koncepcja przechodzenia ze świata do świata jest naprawdę dobrze wykorzystana. Szczególną uwagę chciałam Wam zwrócić na wątek celu własnego istnienia i spotkania z twórcą. Komiksowi bohaterowie mają jeden cel życia, który narzucił im autor. On nie dba o ich potrzeby, są tylko figurami przestawianymi po planszy. Dla niego nie istnieją.
Myślę, że ludzie też czasem się tak czują. Skupieni na jednym celu, czują się porzuceni przez Boga. I, gdy dowiedzą się, że nie mogą osiągnąć tego co chcieli, cały świat rozpada się na kawałki. Kang Chul dochodzi tutaj do tych samych wniosków co ja i to naprawdę ciekawie wybrzmiewa w tej produkcji. A scena spotkania ze stwórcą zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Choćby dla tego warto obejrzeć ten serial.
Warto też dlatego, bo aktorsko jest cudowny. Odtwórcy głównych ról są doskonali. Han Min-ha (w roli Oh Yeon-jo) sprawdza się świetnie i w komediowych scenach, i w poważnych. W jednym momencie musi udawać, że jest potwornie głodna. I ja zrobiłam się głodna razem z nią! Wszyscy aktorzy są naprawdę dobrzy, nawet trzecioplanowi. Na szczególne wyróżnienie zasługuje jednak Lee Jong-suk (grający Kang Chula). Uwielbiam tego aktora od ''While you were sleeping''. Jest nie tylko piękny, ale też niezwykle utalentowany. W scenach komediowych sprawdza się naprawdę dobrze, ale gdy ma zagrać dramatyczny moment jest najlepszy. Jego płacz rozrywa serce, jego mina mówi więcej niż słowa. To najlepszy bohater serialu i widać, że daje z siebie wszystko. A ma wyjątkowo ciężką rolę, która wymaga od niego ogromu wysiłku.
Co do komediowej strony- nie jest zła. Osobiście nie przepadam za komedią, dla mnie mogłoby jej nie być, ale sprawdza się tu naprawdę dobrze. Żarty może nie są na najwyższym poziomie, jednak rozbijają ciężką atmosferę i są na tyle różnorodne, że rzeczywiście bawią. Z komentarzy innych osób wnoszę, że typowy fan koreańskich dram będzie się bawił wyśmienicie.
Gorzej z finałem. Uważam, że jest to zmarnowany potencjał. Męczyło mnie to ciągłe niszczenie szczęśliwego zakończenia. Po kolejnym twiście chciałam już po prostu końca. Chciałam zbitkę scen, gdzie widzę uśmiechniętych, zadowolonych z życia bohaterów, którzy trzymają się za rączki, jedzą lody i świeci słonko. A dostajemy coś mało satysfakcjonującego, jakby trochę na siłę. Wszystko jest zakończone ostrą krechą, gdy powinno się budować napięcie aż do punktu kulminacyjnego, a potem gładko przejść do szczęśliwego zakończenia.
To jeden z mocniejszych minusów, które muszę postawić temu serialowi.
Ogólnie mogę Wam polecić ''W- two worlds''. To naprawdę wciągający serial, który można pochłonąć w jeden weekend. Idealny na długie, zimowe wieczory albo letnią nudę. Ma wiele zalet, a dla fanów akcji i komedii będzie to serial idealny. Uważam jednak, że ma też sporo minusów- zbyt wiele twistów, za dużo cierpienia zadawanego bohaterom i niesatysfakcjonujący koniec. Mimo wszystko podobał mi się i skłonił do myślenia.
A Wy co byście zrobili, gdybyście nagle zostali bohaterami Waszego ulubionego komisku/ książki/ serialu? I jak zareagowalibyście na Waszego crusha w tym świecie?
Comentarios