Porozmawiajmy o Stephenie Kingu i... Uniesieniu!
- Ola Paradowska
- 9 lip 2020
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 5 sie 2023

Ola: Witajcie. Dzisiaj przychodzimy we dwoje, by porozmawiać o jednym z naszych ulubionych autorów-Stephenie Kingu. W poprzednich recenzjach przybliżyliśmy Wam jak zaczęła się nasza przygoda z Kingiem.
Dzisiaj porozmawiamy sobie „Uniesieniu” jednej z nowszych jego powieści.
Tomku, jakie miałeś oczekiwania względem tej książki?
Tomek: Oczekiwałem po prostu dobrej i ciekawej historii. Nie mogłem oczekiwać więcej ze względu, chociażby, na grubość książki.
Ola: Racja, długość nie jest powalająca (ok. 176 stron, ale czcionka jest duża i często występują obrazki). I styl trochę się różni, prawda? To nie jest typowa książka Kinga- zgadzasz się?
Tomek: Och, ale to zależy co rozumiesz poprzez „typowa książka”. Jeżeli masz na myśli to, że nie ginie tu nikt, a najróżniejsze kreatury i monstra nie wychodzą z szafy, to tak- nie jest to typowa książka. Ale King także pisze w ten sposób. Osobiście miałem już do czynienia z takim stylem pisania, chociażby przy lekturze książki „Wielki marsz”.
Ola: Wierzę na słowo, bo nie czytałam tej pozycji. Myślę jednak, że czas przybliżyć naszym czytelnikom fabułę. Jak byś opisał uniesienie?
Tomek: Scott Carrey jest wielkim facetem, na tyle wielkim, że gdy zaczął regularnie tracić na wadze nie zmartwiło go to zbytnio. Jednak utrata wagi nie wiąże się z żadnymi efektami wizualnymi i cielesnymi. Scott musi zmierzyć się z tym, że proces utraty wagi nieuchronnie zmierza do dnia, gdy jego ciężar będzie równy zero.
Ola: Tak, na tym właśnie skupia się fabuła. Drugim jej wątkiem jest historia ostracyzmu wobec osób LGBT w małym miasteczku. Nie jest to jakiś manifest poglądów, czy szczególnie głęboko poruszana kwestia, a jedynie wątek poboczny.. To Scott gra główne skrzypce w fabule. Jak Ci się podobała ta historia?
Tomek: Historia jest bardzo ciekawa, aczkolwiek brakuje mi tu wyjaśnienia pewnych kwestii. Mówię tutaj o samym procesie, ponieważ nie znajdziemy tu informacji co go powoduje, dlaczego akurat Scott go doświadcza i tak dalej. Uznaję jednak, że autor celowo nie podaje tych informacji, co zostawia nam pole do polemiki i dyskusji.
Ola: Racja, tego też mi brakowało. King często robi to w swoich historiach- pozostawia dużo niewiadomych. Osobiście przestało mi to przeszkadzać.
Chyba, że historia Scotta to jedna wielka metafora. Wtedy można na nią spojrzeć w innym świetle.
Tomek: Dokładnie, ponieważ motyw przenośni jest tu bardzo widoczny. Nie zdradzajmy jednak zbyt wiele, ponieważ wszystkiego dowiecie się z lektury książki.
Ola: Tak. Jak dla mnie to była bardzo... beztroska książka Kinga. Dość lekka i przyjemna, jak na Mistrza Grozy, prawda?
Tomek: Nadzwyczaj dobrze. Pomimo, że książka jest krótka, to uważam, że jest w niej zawarte wszystko, co autor miał na myśli. Historia nie jest ani sztucznie przedłużana ani ucięta w połowie. Tekst ma swój początek i koniec. Moja ocena to 8/10. się ją szybko i przyjemnie.
Ola: A jak uniesienie wypada pośród innych książek Kinga?
Tomek: Nadzwyczaj dobrze. Pomimo, że książka jest krótka, to uważam, że jest w niej zawarte wszystko, co autor miał na myśli. Historia nie jest ani sztucznie przedłużana ani ucięta w połowie. Tekst ma swój początek i koniec. Moja ocena to 8/10.
Ola: Ja dam ocenę o jeden niższą. Bardziej lubię Kinga w długich, psychologicznych horrorach jak „Lśnienie”, ale „Uniesienie” było dobrym oderwaniem od tego schematu i chwilą relaksu.
Zapraszamy Was do odwiedzenia stronki na Instagramie i Facebooku (pod tą samą nazwą co blog).
Możecie też przeczytać inne recenzje książek Kinga na tym blogu--> mni. Carrie, jego debiutanckiej powieści!
Komentarze