top of page

Najlepszy serial jaki widziałam? 🤔 - Vincenzo recenzja


ree

Tytuł nie jest tylko chwytliwym hasełkiem. Naprawdę uważam, że ten południowokoreański serial jest najlepszym z najlepszych i pozamiatał w swojej lidze. I nie tylko ja tak uważam- ta produkcja plasuje się bardzo wysoko na zeszłorocznych listach. Postaram się jednak opanować i stworzyć rzetelną, obiektywną recenzję. W końcu po to tu jesteście, prawda?


Vincenzo to bardzo świeża produkcja, jego emisja trwała od maja do lutego minionego roku (2021). Nowość nie zawsze oznacza wyższą jakość, ale tym razem dostajemy produkcję świeżą, ciekawą i naprawdę wciągającą. A realizacja na bardzo wysokim poziomie tylko podkreśla te zalety. Koreańskie seriale szczycą się dość wysokim poziomem realizacji, ale tutaj jest to wyjątkowo widoczne.

Już w pierwszych scenach, gdy poznajemy Vincenzo Cassano, wszystko pięknie ze sobą współgra. Włochy, rozświetlone ciepłym, słonecznym światłem, długie, kamienne korytarze zwieńczone kolumienkami i piękne winnice- w każdym ujęciu czuć pewną rękę operatora, dbałość o detal przedstawionych ujęć. Gdy ma być zachwycająco to wchodzi slow motion i podziwiamy widoki, a gdy ma być mrocznie to światłocień odgrywa główną rolę.

Nie dane nam jednak długo nacieszyć się pięknem Włoch. Nasz bohater musi stamtąd szybko wyjechać, po śmierci mafijnego bosa. Bo tak, Vincenzo jest mafiozem i to nie byle jakim– zna pewne sekrety. W tym sekret ogromnego bogactwa ukrytego w jednym z koreańskich budynków. Wyrusza więc w podróż, by je zdobyć, co oczywiście nie może być takie proste. Na swojej drodze spotka dziwnych najemców, skorumpowane władze i krwiożerczą firmę Babel, która stanie się jego największym przeciwnikiem.


ree

Gdy akcja przenosi się do Korei zmienia się ciężki, poważny nastrój serialu. Do opowieści zostają wprowadzone wątki humorystyczne, które rozbijają tą ciężką bańkę. I robą to naprawdę dobrze. Czy jest to wysoki humor? Nie. Ale czy powinien być wysoki? Też nie. To właśnie te żarciki sytuacyjne; gangster przeklinający gołębia, wstawki z innych gatunków filmowych, zaskakujące, bo całkiem dziwne, zachowania postaci– to jest potrzebne, by stworzyć świetnie wyważone dzieło. Ciężar historii jest idealnie przeciwstawiony lekkości humoru. Mnie, osobę która naprawdę rzadko się śmieje na serialach, ten humor całkowicie rozbawił. W każdym odcinku mogłam znaleźć chociaż jeden żart dla siebie. Nie przekraczają one linii niesmaku, a trzymają się znanego, choć wciąż spełniającego swoją rolę humoru.

Po pewnych wydarzeniach nasz Vincenzo decyduje się pomóc nowopoznanym ludziom i zawalczyć z nimi przeciwko Babel- firmie kompletnie skorumpowanej, chwytającej się wszystkiego by zarabiać pieniądze. To właśnie cięższa część tego serialu. Ileż tu ludzkiego cierpienia, ile niewinnej śmierci, ile szaleństwa, które wymyka się spod kontroli. Jakby to powiedziała Jaśmin z kanału Stanowo ''odpalamy wrotki szaleństwa'' i pod koniec akcja już tak gna, że nie można się oderwać od ekranu. Fani suspensu i akcji nie będą mogli narzekać- prawie każdy odcinek ma w sobie strzelaniny, pościgi, mnóstwo napięcia i strach o bohaterów. Oczywiście nie o Vincenzo- główny bohater przecież nie może umrzeć. Nasz Pan Cassano jest tu przedstawiany jako geniusz planowania i przewidywania. Potrafi tak pokierować akcją, by zawsze wyszło na jego, a gdy już się wydaje, że jest w pułapce bez wyjścia uśmiecha się do niego szczęście. To świetnie działało do połowy serialu, później zaczęło mnie trochę nużyć. Bo inni bohaterowie też odkryli iż Vincenzo ma tą niesamowitą zdolność i całkowicie opierają się na nim. Mężczyzna nigdy nie przegrywa, ustawia wszystkich jak chce. Początkowe odbijanie piłeczki staje się grą jednego zawodnika. Uważam, że to może być jednej z minusów, na który też zwrócicie uwagę. Jeżeli lubicie takich bohaterów, to mafiozo będzie idealny dla Was. Jeżeli jednak lubicie seriale z większą dozą prawdopodobieństwa to może Was to trochę irytować.

Drugim punktem, który też nie przypadł mi do gustu, była długość. Koreańskie seriale mają zazwyczaj 16 odcinków i uważam, że twórcy Vincenzo mogli się ograniczyć do właśnie tylu. Osobiście nie przepadam za dłuższymi produkcjami, wydaje mi się iż kilka wątków nie było aż tak potrzebnych, kilka twistów można było sobie podarować. Co za dużo to niezdrowo, prawda?

To może jednak wynikać z tego, że Song Joong-ki (odtwórca głównej roli) kradnie wszystkie światła, gdy tylko pojawia się na ekranie. Inni aktorzy też są świetni, temu nie przeczę, ale Vincenzo jest doskonały. Mogłabym oglądać serial tylko i wyłącznie z jego wątkiem. To mężczyzna z twarzą adonisa, a temperamentem

ree

diabła. I aktor doskonale to oddaje. W scenach akcyjnych, gdy mierzy do kogoś z pistoletu, jest przerażający, jak najgorszy ze złoczyńców. Gdy jednak jest w towarzystwie Jeon Yeo-Bin (Hong Cha-young) staje się elokwentnym, a nawet słodkim chłopcem. Odtwórczyni głównej damskiej roli także świetnie daje sobie radę. Gra przekonująco w poważnych scenach, ale to w komediowych rozbawia do łez. Zauważyłam, że aktorki często są spięte, gdy mają grać komedię, gdy mają wyglądać w jakiejś scenie nieatrakcyjnie. A ona kompletnie wrzuca na luz i jest zabawna i słodka jednocześnie. Jej postać bardzo się zmienia na przestrzeni tych kilkunastu odcinków, co aktora też świetnie oddaje. Dużo by tu mówić o aktorach, bo uważam, że wszyscy stoją na bardzo wysokim poziomie. Jednak jeszcze jeden zasługuje na uwagę- Ok Taecyeon. Nie zdradzę Wam o co chodzi z tą postacią, ale ten aktor, niesamowicie się rozwinął. Znam go z wcześniejszych produkcji i tam nie przyciągnął tak mojej uwagi. A tu, oj, daje z siebie wszystko i to jest aż przerażające.

Czy więc Vincenzo jest serialem idealnym? Nie. Niestety nie znalazłam jeszcze serialu bez wad. Ale jest to produkcja, którą oceniam najwyżej z dotychczas obejrzanych. Czemu? Bo łączy w sobie to wszystko czego szukam. Suspens, napięcie i akcja zrównoważone humorem i zabawą formą. Naprawdę ciekawa historia, powiedziałabym że oryginalna. Bohaterowie, którzy od początku nie mogą pozostać nam obojętni, albo się ich kocha albo nienawidzi. I chyba o to chodzi- o przedstawienie walki dobra ze złem. Tylko że w tej bitwie to co dobre przyjmuje naprawdę złe metody, a to co złe czasem się nawraca. Pełno tu szarości, ale też tej niezwykłości życia, którego żadne z nas na co dzień nie doświadcza. To jazda bez trzymanki z drugim dnem.

Z całym przekonaniem mogę Wam polecić Vincenzo. Tylko ostrzegam- wciąga tak, że nim się obejrzycie zarwiecie noc. I to nie jedną.

Ale to nie ważne, gdy ma się do czynienia z produkcją tak dobrą.


 
 
 

コメント


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Facebook
  • Instagram

©2019 by Bezkrytyczne Recenzje. Proudly created with Wix.com

bottom of page