Lśnienie- książka ver. film- special halloweenowy
- Ola Paradowska
- 31 paź 2020
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 1 lis 2020

Nadeszło Halloween,czas gdy dzieciaki biegają przebrane za różne piekielne kreatury,chodząc od domu do domu i domagając się słodyczy. Czas, gdy wszystkie upiory wychodzą z piekieł, a właściciele domów przyozdabiają swoje ogrody wydrążonymi dyniami,w których palą się świeczki.
A skoro mamy noc duchów,nadszedł czas na obiecaną recenzję specjalną. Panie i panowie przed Wami: Lśnienie.
Darujcie ten długi wstęp,ale mi samemu ciężko cokolwiek o tym dziele napisać.Dzieło tak znane,że aż kanoniczne, a motywy tam zawarte były chętnie wykorzystywane przez wielu autorów. Niniejsza recenzja,będzie recenzją pełną,czyli recenzja książki,jej ekranizacji oraz mini serialu.
W Stanach Zjednoczonych książka ujrzała światło dzienne dokładnie 28 stycznia 1977 roku,zaś w Polsce ukazała się 13 lat później.
Jack Torrance wraz z żoną Wendy oraz 6-letnim synkiem Dannym przenosi się do hotelu Panorama,gdzie pełnić ma on obowiązki stróża w okresie zimowym. Hotel ten usytuowany jest wysoko w górach Kolorado,a w okresie zimowym nie prowadzi działalności ze względu na coroczne,ogromne śnieżyce. Sam Jack jest emerytowanym nauczycielem języka angielskiego oraz amatorskim pisarzem,zaś Danny,to chłopiec niezwykły,bo obdarzony tytułowym darem Lśnienia. Gdy śnieżyca odcina od świata naszą rodzinę bohaterów i Danny, i Jack zaczynają wyczuwać, iż nie są w hotelu sami, jak mogłoby się wydawać na początku.
Książka ta,rozkręca się powoli,z początku akcja więc stoi w miejscu,ale autor zastosował tu motyw,jak ja to nazywam, układania cegiełek w murze. Pojedyncze,małe elementy sugerują nam,że w hotelu czai się zło,które tylko czeka,by się ujawnić. To,czym jest lśnienie i jak doprowadzi Jack'a do obłędu pozostawiam do odkrycia Wam, ponieważ jest to książka tak ciekawa i tak, doskonała ,że absolutnie każdy powinien ją poznać.

Przejdźmy zatem do omówienia ekranizacji w reżyserii Stanley'a Kubrick'a,która ukazała się w roku 1980. Reżyser ten znany jest z swojej skrupulatności podczas pracy na planie,ale moim zdaniem film ten jest zrobiony w sposób tragiczny. W ogóle,to mam wrażenie,że reżyser podjął się zrobienia filmu na podstawie książki,nie znając jej treści.
Według mnie nie zagrało tam wszystko,a zwłaszcza ukazanie postaci Wendy jest dla mnie nie do zaakceptowania. Moim zdaniem to zmarnowany potencjał,a szkoda bo mogło wyjść z tego prawdziwe arcydzieło. Co ciekawe sam Stephen King również był takiego samego zdania i zarzucając Kubrick'owi wiele niezgodności filmu z książką sam podjął się zrealizowania mini serialu telewizyjnego na własnych zasadach.

I chwała mu za to,bo serial jest według mnie prawdziwym arcydziełem.To czego brakowało filmowi,to serial ukazał.Ukazał e sposób doskonały,perfekcyjnie oddając wszystkie ważne aspekty książki.Gra aktorska stoi tam na wysokim poziomie,a warstwa produkcyjna to istne arcydzieło.
A Wy znacie tą książkę? Jak Wam się podobała? Podobał Wam się film,czy może tak jak i ja i sam Stephen King uważacie,że był kiepski i skłaniacie się bardziej ku serialowi? Zapraszam do dyskusji.
Ach no i na koniec. Weźcie swoje lekarstwo. ☺
Tomasz Orłowski
Komentar