top of page

Dziewczynka w krainie przeklętych Nagabe – recenzja mangi



W ten mroźny, śnieżny czas chciałabym dla Was zrecenzować pewną historię, która także rozpoczyna się od chłodu i zimy.

W niewielkim domku w lesie mieszka mała dziewczynka o imieniu Siva. Dni mijają jej na odwiedzinach w opuszczonej wiosce, spacerach i posiłkach z Nauczycielem. Jej jedyny kompan jest jednak Przeklętym – jego ciało jest czarne, przypomina kozła, a co najważniejsze – zwykłym ludziom nie wolno go dotykać. To właśnie on uratował dziecko od śmierci i teraz będzie je chronił. Nawet za cenę własnego życia.

Nie chcę Wam więcej zdradzać z fabuły, bo cała przyjemność to odkrywanie jej samodzielnie. Nie będę też mówiła o całej serii mang, bo przeczytałam na razie sześć z jedenastu tomów. Myślę jednak, że już rozumiem dlaczego ten tytuł powoli zdobywa popularność w Polsce.



Na samym początku warto podkreślić ciekawą kreskę osoby autorskiej. Jest to połączenie prostoty i szczegółu, które sprawia wrażenie świata zimnego, oddalonego, ale też magicznego. Wiele tu cienia, kontrastu i faktury, co naprawdę przyciąga spojrzenie. To dość mroczna historia, choć w taki nieoczywisty sposób. Na myśl przywodziła mi zimową noc – mocny kontrast między bielą śniegu, a ciemnością. Moim zdaniem doskonale oddaje się tu emocje, a bywa to ciężkie, bo nie wszystkie istoty mają twarz (w naszym rozumieniu tego pojęcia). Małe gesty czy spojrzenia oddają tu więcej niż słowa. Szczególnie pięknie osoba autorska oddaje chłód i ciepło. Czytając tę mangę można się poczuć jak na fotelu przed kominkiem.



Myślę, że ogromny wpływ na odbiór mają także kreacje postaci i ich wzajemne relacje. Nagabe poświęca dużo czasu na to żebyśmy poznali bohaterów. Chodzimy z nimi na spacery, bawimy się i czasem słyszymy ich myśli. To niezwykle ważne, bo mamy do czynienia z małą dziewczynką i Przeklętym, czyli bądź co bądź, potworem. Często trudno im się zrozumieć i wyrazić, więc to, że my ich rozumiemy bardzo pomaga. Szczególnie ujmująca jest postać Sivy, która nie traci zadziornego charakteru i radości, mimo strasznego losu oraz Nauczyciela, który uczy się dzięki niej co znaczy być człowiekiem. Osobiście czytałam tę mangę głównie dla ich relacji, fabuła stanowiła dla mnie podrzędną wartość.




Myślę jednak, że wielu z Was taka fabuła bardzo się spodoba. To japońska manga czerpiąca z irlandzkich motywów. Takie połączenie pozwala powoływać do życia bardzo ciekawe istoty magiczne i równie interesującą mitologię wokół nich. Motyw przewodni jest znany, wręcz powiedziałabym, że lekko oklepany, ale przedstawienie go w tym świecie działa. Wolałabym osobiście coś bardziej nowatorskiego, ale same relacje i klimat tak wciągają, że znana fabuła mnie nie zniechęciła.


To dość nowa manga, bowiem zakończona została zaledwie rok temu. Myślę, że ma to duży wpływ na jej jakość. Kreska jest charakterystyczna, przyciągająca i po prostu piękna. Przywiązałam się do bohaterów i chciałam poznawać ich dalej, obserwować jak razem wzrastają. Widzę też pewną metaforę w ich samotności czy niemożności dotyku. Uważam, że to manga świetna na długie, zimowe wieczory.


Jeżeli zachęciłam Was do Dziewczynki w krainie przeklętych możecie ją przeczytać tu (jest to angielska wersja, ale dość prosto zrozumieć o co chodzi):




PS. Życzę Wam wszystkim wspaniałych, Błogosławionych Świąt. Mam nadzieję, że wypoczniecie, spędzicie czas z najukochańszymi i zjecie pyszne jedzenie. Niech ten czas będzie dla Was dobry, a kolejny rok przyniesie dużo sukcesów.

A tym, którzy nie obchodzą świąt życzę po prostu dużo odpoczynku. Na pewno się Wam przyda. ☺


 
 
 

Comments


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Facebook
  • Instagram

©2019 by Bezkrytyczne Recenzje. Proudly created with Wix.com

bottom of page