Dlaczego Oshi No Ko jest tak popularne? - analiza
- Ola Paradowska
- 24 lip 2023
- 6 minut(y) czytania

Czasem w świecie popkultury jakieś dzieło wyrasta znikąd i w szaleńczym tempie podbija świat. Bardzo często dzieje się tak z adaptacjami znanych już utworów. Dawni fani rozpisują się w internecie o różnicach i podobieństwach, nowi – zachwycają ciekawym plotem i wzdychają do postaci. Instagram, Youtube i Twitter wypełniają się postami na temat danego utworu, fanservice uruchamia swoje maszyny produkcyjne. TikTok wrzy od editów.
Tak właśnie wydarzyło się w przypadku Oshi No Ko. Już podczas premiery Moja gwiazda uplasowała się na pierwszym miejscu listy Top anime na stronie MyAnimeList*, a piosenka z oppeningu (Idol autorstwa Yasobi) zajęła pierwsze miejsce na Bilboard Global**.
Pochyliłam się nad tym anime przyglądając się mu szerzej. Wzięłam pod uwagę konstrukcję fabuły, postaci, kolejne odcinki i poruszane tematy oraz spróbowałam odpowiedzieć na pytanie: dlaczego Oshi no ko jest tak popularne?
Zacznijmy od początku:
Gwiazdko, gwiazdko jasno świeć...
Plot, zarysowany już w pierwszym odcinku, wygląda następująco:
Goro jest lekarzem w małym szpitalu na uboczu. Uwielbia idolki, szczególnie jedną, Ai. Lekarz przeżywa więc szok, gdy w jego gabinecie zjawia się nastoletnia gwiazda... z wyraźnym ciążowym brzuchem. Jej stan musi być ukrywany przed światem, a Goro przycięga sobie, że pomoże dziewczynie w narodzinach bliźniąt.
Niestety, lekarz zostaje zamordowany. Odradza się jako syn Ai i ma nadzieję przeżyć życie u boku swojej idolki, kochany i rozpieszczany. To jednak nie jest możliwe i Aqua (bo takie jest nowe imię Goro) jest światkiem strasznej zbrodni. Poprzysięga zemstę. Aby jej dokonać będzie musiał wejść głęboko w mroczny świat show-biznesu.
Już sam trzon fabuły jest interesujący. Widz dostaje sporo informacji, ale powoli zaczyna wszystko rozumieć. Postaci (o których będzie jeszcze mowa) są zbudowane w taki sposób, że aż chce się im kibicować. Widz po prostu lubi Ai i rozumie chęć zemsty, którą żywi Aqua. Chce się oglądać tego chłopaka, który zrobi wszystko, by pomścić matkę. Chłopaka, który zachował wspomnienia z poprzedniego życia, więc intelektualnie góruje nad rówieśnikami, a czasem nawet nad dorosłymi.
Moja gwiazda opiera się na koncepcie poszukiwania i zemsty, ale nie jest to jedyny wątek tej historii. I uważam, że to właśnie dzięki temu Oshi no ko się wybiło. Każdy znajdzie tu coś dla siebie – angażującą, mroczną historię, fragmenty komedii, ale też obnażanie świata show-biznesu oraz nowych mediów. Chciałabym się na tym skupić.
Twórcy w każdym odcinku ukazują trochę inny aspekt bycia gwiazdą. Historie różnych osób ukazują różne przeżycia, które twórca mangi (Aka Akasaka) zaczerpnął z prawdziwego życia. Jego reasearch jest naprawdę głęboki i dzięki temu trafia w sedno problemu.
Oshi no ko zaczyna od japońskich idolek. Tworzenie muzyki w Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest tak prostym zajęciem jak w Europie. Bycie idolką to praca na pełen etat. Gwiazdy tworzą idealny wizerunek, wymaga się od nich nienagannego wyglądu, słodkiego zachowania i występów na najwyższym poziomie. Oshi no ko pokazuje, że idole są tylko ludźmi. Często słabo zarabiają, pracują całymi dniami, a w swoich czterech ścianach pozostają sami z problemami. To co widzimy na scenie to tylko piękne kłamstwa.
Podobnie jest z życiem aktorów. Są wciąż oceniani; chwaleni i karceni, co sprawia, że żyją na równi pochyłej. Każdy dobry występ wybija ich coraz wyżej, ale jedna wpadka może kosztować karierę. Wysiłek i pasja nie są doceniane – liczą się tylko koneksje i garstka wpływowych ludzi na górze.
Co dzieje się z tymi, którym się nie udaje? Znikają z tego świata lub gorzej – toną pod falą hejtu. Jeden z odcinków opowiada właśnie o tym. Pewne wydarzenie powoduje zmasowany hejt, który sprawia, że młoda aktorka próbuje popełnić samobójstwo. I nie jest to odosobniony przypadek, bowiem ciągle słyszy się o takich wypadkach w tej branży.
Mogłabym wymieniać dalej, ale chyba już rozumiecie jak wiele wątków porusza ta produkcja. Uważam to za jej najmocniejszy punkt. Każdy, kto interesuje się światem show-biznesu, chciałby spojrzeć za kotarę i zobaczyć jak ta rzeczywistość działa od wewnątrz. Akasaka nam to umożliwia. Okazuje się jednak, że to smutny i brutalny świat, w którym liczą się pieniądze i koneksje.
Nasze gwiazdy
Drugim powodem dzięki któremu to anime tak się wybiło jest strona graficzna, a trzecim – bohaterowie. Zajmijmy się najpierw tym jakie to anime jest ładne.
Powtarzałam wielokrotnie, iż Violet Evergarden jest najpiękniejszą animacją jaką w życiu widziałam. Studio Ghibli robi ładne rzeczy, w porządku, ale widzieliście sceny z Violet? One zapierają dech w piersi. Wszystko tam gra – kolor, faktura, światło, blask. Scena skoku przez jezioro to moja ulubiona scena w całej historii anime. Jednakże Panna Evergarden doczekała się konkurencji. Oshi no ko powala na kolana stroną graficzną.
Otaku w końcu dostają przepiękne kolory, piękny design postaci i sceny, które zapierają dech w piersi. Najczęściej w kontekście tej serii mówi się o oczach postaci – są przepiękne. Wypełnione gwiazdami i światłem wyglądają jak drogocenne kryształy. Ale wszystko – od kolorów, po design włosów czy materiałów – zasługuje tu na docenienie. To po prostu kawałek przepięknej animacji na najwyższym poziomie.
Uważam, że to niezwykle podbiło popularność tej serii. To uczta dla oczu spragnionych piękna. Wrzucam Wam pocięty fragment bez kontekstu żebyście mogli zobaczyć tę piękną kreskę i nie zaspojlerować sobie całości:
A co z bohaterami? Akasaka znów zrobił to dobrze. Mangaka bawi się z naszymi oczekiwaniami, a twórcy anime świetnie to wykorzystują.
Zatwardziali fani wiedzą jakie typy postaci mogą się pojawić w produkcji. „O, to ta irytująca” – myślą widząc jakąś bohaterkę – „A to ta spokojna, zakochana w głównym bohaterze”. Fani wiedzą jak zachowa się dana osoba, kto będzie dobry, a kto zły. Na szczęście tutaj nie jest to takie proste.
Weźmy za przykład Goro, lekarza z obsesją na punkcie idolek. Na pierwszy rzut oka wygląda jak trochę obleśny, starszy facet, który ślini się do nastolatek. Okazuje się jednak, że to jego pacjentka pokazała mu świat idoli, a gdy zmarła, Goro wciąż je wspierał, ku czci pamięci tamtej dziewczynki. To pewne przełamanie naszych oczekiwań i nowość, na którą czekamy.
Podałam mało istotny dla fabuły przykład, ale dużo ważniejszą rolę pełni przemiana wewnętrzna bohaterów. Odkrywanie ich historii, emocji i przeżyć to kluczowy moment każdego odcinka. Rozwój tych postaci to coś cudownego, a wnętrza, które kryją, okazują się całkiem inne, niż moglibyśmy przypuszczać.
Co jednak najciekawsze, tych bohaterów po prostu się lubi. Akasaka, a potem producenci serialu, tak tworzą kolejne osoby, że kibicujemy im, a nawet – utożsamiamy się. Każdy kto próbował swoich sił w jakiejś dziedzinie i ponosił klęski będzie mógł odnaleźć siebie w tych bohaterach. Każdy kto marzył choć raz o wielkich rzeczach będzie wzruszony na koniec.
I'm gonna be your star!
Wisienką na torcie jest oczywiście dobre zaplanowanie całego anime. Które części mangi pokażemy, które nie? Jak stworzymy pierwszy odcinek tak, by jak najlepiej się sprzedał? Gdzie zakończymy pierwszy sezon?
Z tego co widzę anime nie różni się zbytnio od mangi. Pierwszy sezon dość mocno pokrywa się fabularnie (wycięto tylko niektóre sceny, pewnie jako „smaczki” dla fanów). Jednak ktoś wpadł na genialny pomysł i pierwszy odcinek trwa ponad godzinę oraz zawiera wszystkie wydarzenia z pierwszego tomu. To był świetny pomysł, który już od pierwszego odcinka przyciągnął wielu widzów. Dlaczego? Bo nie mamy ani chwili nudy. Nie ma „rozpędzania się” akcji tylko rzut na głęboką wodę. Nie można by było tego osiągnąć gdyby twórcy rozbili ten pierwszy tom na części i powoli budowali napięcie. W dzisiejszych czasach widz chce mocnego początku, angażującego już od pierwszego odcinka i to właśnie dostaje.
Kolejne odcinki są już normalnej długości, ale w każdym mamy historię jakiejś osoby, wyjaśnienie kolejnego mechanizmu czy zacieśniający się wątek zemsty, który sprawia, iż nie można się oderwać od ekranu.
Na koniec zostawiłam to, co lubię najbardziej – psychologiczną głębię. Oshi no ko nawet w tej kwestii nie zawodzi. Psychika każdej z postaci jest rozbudowana, a wydarzenia z życia naprawdę wpływają na wybory i zachowania. Dzięki temu, że znamy historie ich życia, rozumiemy tych bohaterów. Ich marzenia, traumy i reakcje. Nieraz można się popłakać lub szczerze zaśmiać, ponieważ Akasaka zbudował nam pięknych bohaterów i osadził w trudnym, wymagającym świecie. Właśnie – świecie show-biznesu. Oshi no ko znów zwróciło moją uwagę w tę stronę.
Podsumowując moją wypowiedź
Moja gwiazda to anime, w którym wszystko zagrało tak jak należy. Dzięki temu cała produkcja odniosła niesamowity sukces. Historia jest wciągająca i wielowątkowa, dlatego wiele osób będzie nią zainteresowanych. Bohaterów da się lubić, więc kibicujemy im i chcemy śledzić ich poczynania. Od pierwszego odcinka jesteśmy zaintrygowani, a świetne ułożenie akcji sprawia, że ciężko oderwać się od ekranu. Do tego anime nigdy nie było piękniejsze, a psychologiczna głębia skłania widza do rozważań.
Jeżeli Was zainteresowałam zapraszam na platformę Shinden. Wszystkie odcinki już dostępne!
------------------------------
* https://screenrant.com/fullmetal-alchemist-brotherhood-my-anime-list-oshi-no-ko/ [data dostępu: 21.07.2023].
** https://www.youtube.com/watch?v=SnQ6QRZWNh8&t=1314s [data dostępu: 21.07.2023]. W tej analizie korzystam częściowo z tego co zostało powiedziane w tym filmie.
Comments