top of page

Bóg mrugnął do mnie w książce Reginy Brett Bóg nigdy nie mruga

Zaktualizowano: 1 sie 2023

„Pięćdziesiąt wskazówek. Pięćdziesiąt lekcji, w których autorka przeplata własne przeżycia z doświadczeniami ludzi spotkanych na swojej krętej drodze; przywołuje ważne dla siebie postaci, znaczące książki i filmy, inspirujące modlitwy i wypisy z lektur; przypomina o sile psalmów i prostych sentencji.„


ree


Każdy z nas czasem myśli o swoim życiu. Szczególnie zdarza się to w dni jak urodziny, sylwester czy inne ważne rocznice, ale na co dzień także złapać nas może nagła i niespodziewana myśl o sensie i ważności naszej egzystencji.

Po co to wszystko? Na co wieloletnie starania, codzienne troski? Co mogę zrobić by żyć lepiej? I na te, z pozoru retoryczne pytania, przychodzi z odpowiedzią Regina Brett.


Zarys fabuły


Mimo iż na zdjęciach pojawiać się będą obie z książek Pani Reginy Brett (różowa to Mów własnym głosem) skupię się dziś na tej niebieskiej o intrygującym tytule Bóg nigdy nie mruga. I, co uważam za oczywiste- jeżeli masz problem z religią, jakąkolwiek, to nie sięgaj po tą pozycję. Po prostu nie jest dla Ciebie.

Sposób pisania autorki jest dość specyficzny; na początku przedstawia nam się historię kilku felietonów, które autorka pisywała przez lata. Zostały one nazwane 50'ma lekcjami na najcięższe chwile w życiu. Trafiły do obiegu i wielu ludzi zaczęło je sobie nawzajem wysyłać i chwalić ich treść. Stały się na tyle popularne, iż autorka zdecydowała się wydać je w formie książki.

Ten wstęp, w którym opisuje się czytelnikowi jak sławne i wychwalane są te publikacje, może być odpychający dla niektórych z Was. Dla mnie osobiście był, bo wolę osobiście ocenić czy coś jest dobre, a nie na wstępie zostać przekonanym, że za takie mam to uważać. Jeżeli więc ktoś negatywnie nastawi się na ten cykl prawdopodobnie mu on nie pomoże.

Tak jest oczywiście ze wszystkim.


A będzie czego żałować.


Nie mogę powiedzieć, że jest to książka genialna, choć miała na to wszelkie warunki. Autorka ma wyjątkowo lekkie pióro i czytanie jednego rozdziału, czyli jednej lekcji, może zająć nie więcej niż kilka minut. Styl przekazania ważnych dla pisarki wartości jest zawarty w różny sposób, acz najczęściej sprowadza się do kilku anegdotycznych opowieści, które prowadzą do sedna przekazywanej treści. Bywa, iż zakrawa to o grę na emocjach, aczkolwiek jest to udana gra. Nie jak ckliwa muzyczka w komedii romantycznej, ale jak ta znana, epicka melodia w ulubionym filmie z dzieciństwa – wiecie, że nie powinniście się wzruszać, a jednak łzy na chwilę przesłaniają Wam widok.

Oczywiście nie każda lekcja poruszy Was tak samo – nie znam nikogo kto płakałby gdy autorka przekonuje o ważności oszczędzania – jednak, gdy już pisze o temacie drogim Waszemu sercu, coś się w Was poruszy ze wzruszenia albo zaboli jak celnie wymierzona szpilka.


ree

Czy jednak anegdotyczne opowieści o życiu nieznanych nam ludzi mogą zmienić nasze życie? Uważam, że tak. W tym właśnie leży genialność tej pozycji. Regina Brett w prosty, czasem wręcz łopatologiczny sposób przekazuje treści ważne dla siebie, ale także ważne dla praktycznie każdego człowieka. Szacunek do rodziny i do siebie samego, wybaczenie błędów i możliwość życia dalej bez kwasu przeszłości, radość z małych rzeczy czy waga przyjaciół w życiu każdego człowieka – o tym właśnie sobie przypominamy czytając coraz to kolejne z lekcji.

I nie, nie jest to banalne, przynajmniej dla mnie, bo nie ma w tym wywyższania się czy głupoty. Autorka podchodzi do swoich tekstów tak, jakby rozmawiała z nami twarzą w twarz – nie kłamie, nie rzuca bezbarwnym ”będzie dobrze„. Ona mówi co zrobiła żeby w jej życiu było lepiej i jak nauczyła się tego na błędach. Czułam się jakbym czytała jakieś podsumowanie życia starszej, doświadczonej osoby, która spisała swoje życie wnukom aby im żyło się lepiej.


To taka mała instrukcja obsługi życia.


I tak, wierzę w początkowe zapewnienia, iż ta książka zmieniła życie wielu ludzi. Moje też zmieniła. Dobroć i chęć pomocy jaka bije z tych felietonów ma niesamowitą moc czynienia dobroci. Nie mówię, że moje życie nagle stało się bezproblemowe i tak niesamowite, że nakręcą o nim film. Mówię, że kilka z tych lekcji mocno do mnie trafiło, że czegoś się nauczyłam, coś zmieniłam, a kilka zdań na pewno zostanie ze mną na lata. Bardzo dobrze się też czułam czytając tą pozycję, a czy to właśnie nie jest celem takich zbiorów? Jak dla mnie to wystarczające, by uznać ją za świetną.



Podsumowując


50 lekcji na 50 najtrudniejszych chwil w życiu można przeczytać szybko i coś z tego wynieść. Można też się nie przejąć i podejść do sprawy z chłodnym, ironicznym nastawieniem. Ale to nic nie da. Nie można odmówić tej książce, że napisana jest bardzo dobrze i przystępnie, a przykłady anegdotyczne zrozumiałe i trafiające w sedno sprawy. Jeżeli zaś zagłębić się z otwartym umysłem w treść jest ona na równym poziomie jak aspekty techniczne.

Lekcje, choć wydawać by się mogło, że oczywiste, są to sprawy, o których zapominamy na co dzień. Mogą sprawić, że będziecie płakać, ale to dobry, oczyszczający płacz. Jak sama autorka przekonuje, trzeba sobie na niego pozwolić. A potem wytrzeć twarz, wstać z kolan i dokończyć czytanie Bóg nigdy nie mruga. Do mnie mrugnął porozumiewawczo, gdy sięgałam po tą książkę, jakby mówiąc ”Weź, nie zawiedziesz się„.

I miał rację.



ree



 
 
 

Comments


  • Facebook
  • Twitter
  • LinkedIn
  • Facebook
  • Instagram

©2019 by Bezkrytyczne Recenzje. Proudly created with Wix.com

bottom of page